Małpi las.

Derin

Derin zatrzymał się i wszedł na drzewo. Spojrzał na Evenly, a potem na Allena. Wydawało mu się, ze kotołakowi się polepszyło.
- Oby było wszystko dobrze. - pomyślał.

Evenly

Evenly siedziała teraz na gałęzi zaciskając zęby z ból skrzydła ją bolały bardzo. Oplotła rękami nogi i zaczęła z nadzieją wpatrywać się w zachód słońca. Miała nadzieję że nie będzie musiała korzystać z najgorszej opcji jak tylko mogła być

A'htes

A'htes przeciągnęła się. Ciągle siedziała na gałęzi. Teraz rozejrzała się i zobaczyła jakieś zbiegowisko na gałęzi. Ktoś był ranny. I tym kimś był Allen. Szybko weszła na inną gałąź nad chorym.
- Co mu się stało? - Spytała? Była ciekawa czy mogła by pomóc.

Evenly

-iskry poleciały mu w oczy.-Powiedziała Evenly krzywiąc się z ból z jej skrzydeł zaczęła lecieć krew. -Ale założyłam mu opatrunek z zioła i mamy nadzieję że mu przejdzie .-Powiedziała połykając okrzyk bólu.

Allen

Allen czuł że mu się poprawia. - Już? - zapytał się. Miku wskoczyła na drzewo i czuła że go uratują, ale też myślała o Murtag. Allen wstał i wszystko widział, ale naglę Zaczęło go bardzo mocno boleć lewe oko i zleciał z drzewa. Potem leżał na ziemi chwilkę nieprzytomny. Po chwili wstał, ale oko lewe dalej go bolało. Potem przeszło, ale nic nie widział na lewe oko. oślepł na nie. Te oko wygląda jak pustka.

A'htes

A'htes szybko wylądowała koło niego i pomogła mu wstać.
- Widzisz na nie? - Spytała. Odsunęła się i przyjrzała się jemu. Jego oko źle wyglądało.

Evenly

-Jest jeden-Powiedziała Cicho Evenly. I zaraz po tym zrobiło jej się czarno przed oczami. Straciła przytomność i zleciała z drzewa. Leżała pod nim z zamkniętymi oczami.

A'htes

A'htes spojrzała na Evenly. "Chyba "małe" czary teraz będę musiała wykonać" pomyślała. Podeszła do niej. Sprawdziła jej skrzydła. Źle wyglądały. Spojrzała na Kadajne.
- Możesz opatrzyć jej skrzydła? - Spytała.

Evenly

Evenly nic nie widziała ale słyszała dokładnie co się dzieje w koło niej.Dalej czuła silmy ból. Wiedziała że skrzydła się długo leczą. Leżała dalej nieprzytomna i oddychała bardzo płytko.

Allen

Ja na nie nie widzę - powiedział i zamkną te oko. Patrzał cały czas tylko przez prawe. Spojrzał na Evenly i podbiegł do niej. - Miku - krzyknął. Miku zeskoczyła ze drzewa przyjrzała się Allenowi i spojrzała na Evenly. Podbiegła do niej i zawołała; - MURTAG. - Miała nadzieje że przyleci. Jak an razie opatrzyła jej skrzydła. Allen siedział obok Evenly.

A'htes

A'htes głośno warknęła.
- Odsuń się. - Warknęła na niego.
Wstała i na ziemi szybko narysowała okrąg z tajemniczymi napisami. Delikatnie przeniosła tam Evenly i zanuciła cicho dziwna melodię. Wyszła poza krąg i zaintonowała tą melodię głośniej. Później śpiewała ją na całe gardło podnosząc ręce i pysk do góry, do nieba. Po chwili Evenly leżała na ziemi ze zdrowymi skrzydłami.

Evenly

Evenly zaczynała coraz ciszej słyszeć całe otoczeni. Zaczynała mieć uczucie że spada w tunel. Kiedy była nieprzytomna nieświadomie zaczęła tworzyć ogień najpierw zapłonęły jej dłonie. Ogień nie robił jej krzywdy ale mógł zrobić to innym.

Murtag przybiegł i się nad nią pochylił. Przyłożył jej dwa palce do szyi.
-Wpadła w szok.-Powiedział złapał mokrą szmatę i przyłożył jej do głowy,Która była rozpalona.

Allen

Allen szybko się odsunął tak samo jak Miku. Miku lubiła Murtaga. Miała nadzieje że wyleczy Evenly. Smoczy-ca była przerażona. - Czy nic jej nie będzie? - zapytała Murtaga. Miku zawszę się przejmowała.

A'htes

A'htes osunęła się na ziemię.
- Już jest zdrowa. - Szepnęła. Spojrzała na Allen'a. - Czy ty też chcesz zostać w taki sposób uzdrowiony? - Spytała.

Evenly

-Nie wiem.-Powiedział kiwając głową blady Murtag. Jego siostra nigdy nie była w takim stanie.
-Tu nie pomogą żadne zaklęcia A'htes. Ona dalej jest chora, sama będzie musiała z tego wyjść.

Evenly zaczynała mieć dreszcze. Leżała na wznak z okładem na głowie. Przez zranione skrzydła wdało się zakażenie