Szczere Pole

Evenly

Evenly zareagowała jak zawsze. Chwyciła kuszę i wymierzyła w nieznajomą. Zmierzyła ją lodowatym spojrzeniem ale nic nie mówiła cały czas trzymała ją na muszce.
-Co cie tu sprowadza?-Zapytała lodowato.

Aisha

Zaśmiała się w duchu na widok wymierzonej w nią kuszy. No cóż, chciała być miła, chociaż raz w swoim życiu. Po delikatnym uśmiechu niebo ani śladu. Pojawił się za to buntowniczy i nieco cwaniacki błysk w jej oku. - Na pewno nie jestem tu z powodu jakichś zobowiązań. - Stwierdziła, mierząc dziewczynę błyszczącym spojrzeniem.

Shinra

Zobaczyła kogoś obcego. "No, no. Wreszcie się zabawimy." Pomyślała i zastanowiła się co zrobić. Wyjęła niebieski sztylet i rzuciła w ziemię. Tuż przy stopie kotołaczki. Sztylet wylazł z ziemi i powędrował w górę. Machał ostrzem tuż przed nosem kotki. Potem pokazał na horyzont i powędrował tam. Co pewien czas odbijał światło słońc w oczy kotki.

Allen

Allen zeskoczył z drzewa i wyciągnął miecz. - Czego chcesz? - powiedział i zeskoczył na dół. Podszedł obok Evenly. Miku zauważyła Murtaga. - Ja jestem głodna - powiedziała do Evenly z uśmiechem, ale nie pokazywała twarzy, w ogóle oczy. Potem zauważyła nową. Spojrzała na nią, a potem się odwróciła. Allen spojrzał na nową potem rzekł; - A wiesz co ja też z chęcią zjem kawałek.

Evenly

Evenly tylko wypuściła z siebie powietrze. "Pyskata ta mała" pomyślała. Odbezpieczyła broń i dalej w nią celowała jej oczach pojawiły się płomyki. Murtag ukroił kawałek sarny i dał Allenowi i Miku.
-A dokładnie.-Powiedziała do kota

Aisha

Po krótkiej chwili stwierdziła, że oni na pewno nie będą zbyt chętni do rozmowy. Prędzej wojny. Znów zaśmiała się w duchu. Na tym świecie jest coraz więcej psychopatów... Może to właśnie dlatego się tak zmieniła? Ah tak, spotkania z tymi wariatami z pewnością nie wychodziły jej na dobre. Sztylet. Denerwujący irytujący kompan, nieprawdaż? - Wybacz, że zakłócam twoją ciszę, ale tego typu sztuczki nie bardzo mnie ruszają. - Zwróciła się do drugiej kotołaczki, mrużąc oczy. Owinęła ogonem rękojeść sztyletu i zrzuciła go z siebie na ziemię, po czym zerknęła na Allena. - Niczego. Miałam nadzieję na ucieczkę od świrów, ale widzę, że się pomyliłam, co do was. - Odpowiedziała. - Zupełnie nic. Jestem tu z czystej chęci. - Wymruczała do swojej pierwszej rozmówczyni. Jej ogon wciąż pilnował sztyletu, jednak nie zbliżał się zbyt blisko.

Evenly

Evenly postanowiła trochę spasować ale wciąż pilnowała kotki wzrokiem.
-A więc dobrze. Jak cię zwą?-Zapytała opuszczając kuszę. Dała ręką znać pozostałym aby opuścili broń. Podeszła do smoków i dała im znać aby wzbiły się w powietrze i odleciała. Sewilla i Murtag zrobili to bez gadania.

Aisha

Spojrzała na innych, na dawane im znaki. Że niby kim jest ta baba, że się tak rządzi? W każdym razie ona nie zamierzała być taka posłuszna. - A kogo to obchodzi. Zwą mnie tak samo, jak nazwała mnie matka. - W jej głosie można było usłyszeć pogardę, gdy wymawiała ostatnie słowo. Zacisnęła jedną pięść, próbując odpędzić te wspomnienia. Wspomnienia, które tak ją męczyły...

Shinra

- Co ona wyprawia? - Szepenęła do siebie Shinra spod gałęzi. Sztylet uniósł się, lecz nie by atakować. Kotka wiedziała, że elfka zaraz strzeli. Zręcznie manewrowała sztyletem, mimo, że kusza była opuszczona. Drug sztylet dołączył się do tych tańców.

Evenly

Evenly jednym płynnym i szybkim ruchem podniosła kuszę i strzeliła. Strzała przeleciała tuż koło szyi kotki ale nie zrobiła jej krzywdy.
-Uważaj do kogo mówisz.-Warknęła Evenly a tuż za nią wylądował jej smok i zaryczał na kocura.

Shinra

Sztylety odbiły strzałę i nadal tańczyły w powietrzu. Kotka wprawdzie na początku uznawała to za zabawę, ale Ev trochę przesadzała. Mimo, że nie była jakimś ważnym kotołakiem, chciała chronić swoich. Wyszła spod gałęzi drzew i obserwowała wszystkich nie przejmując się sztyletami.

Aisha

Jawnie ignorowała sztylety. Były dwa warianty tłumaczące ich dziwne zachowanie - albo działa tu magia, albo ta kocica zna się na telekinezie. Oczywiście, stwierdziła, że druga wersja jest bardziej prawdopodobna. Zlekceważyła również strzałę, choć nie dało się ukryć, że ten ruch ją zdezorientował. - Nerwowa jesteś. - Mruknęła. O tak, Evenly była trochę... dziwna. Skoro na taką odpowiedź zaatakowała to ciekawe, co by zrobiła, gdyby Aisha jej odpyskowała. Zwróciła się do Shinry. - Nie mniej jednak dziękuję, że starasz się zapewnić mi bezpieczeństwo. Widać, byłabyś dobrą przywódczynią naszego gatunku. - Skinęła do niej głową w ramach podziękowania. Po czym znów spojrzała na tą bardziej rządzącą się. Evenly, oczywiście.

Evenly

-Następnym razem nie spudłuję.-Obiecała Evenly ta kotka ją intrygowała postanowiła się jeszcze pobawić.-A więc jak masz na imię?-Zapytała po raz drugi i na jej kuszy pojawiła się kolejna strzała. Murtag stojący za nią znów zaryczał.

Shinra

Kiwnęła głową i zamkniętymi oczami. "A jednak jest w niej trochę szacunku." Lubiła ukrywać swoje czerwone oczy. Jednak spod długich rzęs pokazały się czerwone ślepia, które dokładnie lustrowały otoczenie. Kotka obniżyła sztylety, lecz była czujna. Znała Ev i wiedziała, że łatwo nie odpuści.

Aisha

Prychnęła na widok kolejnej strzały gotowej do lotu. - Masz świadomość, że jak mnie zabijesz to nigdy nie dowiesz się, jak mam na imię? - Zapytała, mrużąc oczy cwaniacko. Eh, jeśli ta elfka myślała, że będzie tak łatwo to się myli. Aisha nie była zbyt otwartą osobą, a wręcz przeciwnie - była nawet irytująca.