Zamglona Rzeka

Evenly

Evenly się obudziła i wstała otrzepała się i zaczęła iść w kierunku smoka. Raz tylko spojrzała na to co zrobiła wszystko było spalone w powietrzu unosił się dym. Evenly usiadła na smoka.
-Mam na dzieje że demony dadzą ci na jakiś czas spokój.-Zwróciła się do Satriny.

Satrina

Też mam taka nadzieje - powiedziała do Evenly, a na ziemi leżała jej małpka. Satrina podeszła do niego i sprawdziła, czy żyje jednak nie. Eryks był martwy. Satrina spojrzała na Evenly, a potem na małpkę. Łzy jej leciały. Czuła się jakby straciła własnego brata. Zawsze Eryks był przy niej.

Evenly

Evenly pociągnęła Murtaga za wode dajac mu znak tym aby poderwał się do lotu. Na porzegnanie krzyknęła tylko.
-Do zobaczenia.-Po czym wyleciała z tej krainy. Kiedy była w powietrzu Murtag sie odezwał.
-Wiesz że będzie ci coraz trudniej.-Poiwedziała a elfka odpowiedziała tylko na to.
-Nie martwmy sie narazie tym mam ochote teraz na lody czekoladowe.-Stwierdziała po czym jej tu nie było.

Satrina

Satrina była wściekła i to bardzo. Zacisnęła rękę i łzy spływały jej po policzku. Eryks zmienił się w proch i odleciał. Satrina wstała i się otrzepała. Po chwili wybiegła z tej krainy.